Wszystkiego tyle, że głowa mała, czyli jak sobie radzić z nadmiarem bodźców
„Współczesny człowiek codziennie otrzymuje tyle nowych informacji, ile człowiek żyjący w średniowieczu przez całe życie” napisał Adam Czerniawski. I chyba miał rację. Wystarczy wybrać dowolny dzień z naszego kalendarza i przyjrzeć się temu, jak go spędzamy: co widzimy, co słyszymy, co czytamy, z iloma osobami się spotykamy, w ilu rozmowach bierzemy udział i z ilu serwisów i mediów społecznościowych korzystamy. Spisanie tego uświadomiłoby nam, jak dużą porcję bodźców dostaje codziennie do przetworzenia nasz mózg. Z pewnością przyczynia się do tego szybkie tempo życia narzucone przez współczesną kulturę, jak i niezwykły rozwój technologiczny ostatnich lat. To dzięki niemu mamy stały dostęp do informacji – w każdej niemal chwili możemy sprawdzić nie tylko, co słychać u bliskich i znajomych, ale też w kraju i w różnych miejscach na świecie. To oczywiście bardzo wygodne i przyjemne, powoduje jednak u większości z nas przeciążenie informacyjne, bo nasze mózgi nie zdążyły jeszcze przejść przyspieszonej ewolucji i przystosować się do przyswajania niekończącego się strumienia bodźców. Pracują więc na dużych obrotach, żeby przyjąć i przetworzyć te wszystkie dane – bieżące wiadomości, kolejne mody i trendy, nowe odkrycia, teorie, koncepcje i podejścia. Jest tego dużo, bo świat niewiarygodne wręcz przyspieszył, a dodatkowo nasza rzeczywistość stała się zdecydowanie bardziej różnorodna niż jeszcze dekadę czy dwie temu. Dzieje się tak zarówno za sprawą życia w globalnej wiosce (trendy z nawet bardzo odległych zakątków szybko do nas docierają), jak i niezwykłej mobilności naszego świata, dzięki której w każdym niemal zakątku można spotkać osoby reprezentujące różne kraje i kultury.
Widać to choćby w tak niewielkim wycinku rzeczywistości, jakim są międzynarodowe spotkania młodzieży. Znajdziemy tam osoby o bardzo różnym pochodzeniu, mówiące różnymi językami, wyznające różne religie lub bezwyznaniowe, mające różną wrażliwość, sposoby przeżywania świata i uczenia się czy preferencje żywieniowe. Tak duża różnorodność pozwala odkrywać nowe perspektywy, cieszyć się bogactwem opcji i uczyć od siebie nawzajem, jednocześnie oznacza konieczność przetwarzania kolejnych bodźców. Przy codziennym zalewie informacji, wielu zadaniach, spotkaniach, terminach i sprawach, praca w różnorodnym środowisku może się okazać jeszcze jedną cegiełką do naszego ogólnego przemęczenia (więcej na ten temat w artykule „Różnorodność na wymianie, czyli odkrywanie światów bliskich i dalekich”).
Co robić?
Co zatem robić, aby zminimalizować przemęczenie wynikające z przetwarzania nadmiarowej liczby bodźców? Przede wszystkim przyjąć, że świata nie zmienimy – nawet mając najszczersze intencje i wkładając w to wszystkie swoje siły. Możemy natomiast podjąć próbę stworzenia takich warunków młodym ludziom, żeby mogli spędzać razem czas i podejmować działania, nie czując zarazem gigantycznego przemęczenia już od pierwszego dnia spotkania. Kiedy oni będą zrelaksowani, nam też będzie łatwiej zadbać o własny dobrostan. Co to może być? Wszystko co pozwoli, nawet w niewielkim stopniu, ograniczyć liczbę bodźców i poczuć relaks. Poniżej znajduje się kilka propozycji, które warto rozważyć organizując kolejne spotkanie młodzieży. Nie jest to pełny zestaw, elementy te nie są też ze sobą powiązane, choć mogą być. Są to inspiracje do działań, które można przemyśleć i w dowolny sposób – w całości lub częściowo – wdrożyć w życie.
Można
- Wyluzować i odpuścić. W tym obszarze mistrzostwo osiągają młodzi ludzie, zwłaszcza ci reprezentujący pokolenie Z. Jego życiowym credo jest zasada „wystarczająco dobrze”, która zwalnia z walki o idealne życie i pozwala mieć niewygórowane oczekiwania wobec siebie i świata. Można ją zastosować także w odniesieniu do wymiany młodzieży, choć zdaję sobie sprawę, że taka teza w niektórych uszach zabrzmi rewolucyjnie. Moje wieloletnie doświadczenie pracy w świecie edukacji pozaformalnej pokazuje, że osoby nauczycielskie z Polski miewają tendencję do realizowania projektów „na bogato”. Program takiego spotkania jest każdego dnia szczelnie wypełniony od rana do wieczora, tak że nawet będąc w niezłej formie, można już w trzecim dniu dostać ostrej zadyszki. Co więcej, zdarza się do tej pory, że w planie są w większości aktywności, które „kręcą” osoby dorosłe, niekoniecznie zaś młodych ludzi. A przecież celem wymiany nie jest zdobycie pierwszego miejsca w konkursie na największą liczbę działań realizowanych bez względu na poziom zainteresowania. Międzynarodowe spotkanie to przestrzeń, w której młodzi ludzie już przez sam fakt poznawania innych osób i kultur, mają całą paletę nowych doświadczeń. Im więcej zaplanowanych w jednym dniu wydarzeń, czasem bardzo różnych i co gorsza nie zawsze ciekawych, tym większa szansa na przebodźcowanie i zmęczenie – zarówno młodzieży, jak i nasze. Wymiana to nie bieg przez płotki, więc pozwólmy sobie na odpoczynek. Może warto zrobić dłuższą przerwę obiadową? Może zajęcia mogą zaczynać się o 9.30 (uwaga: u osób nastoletnich inaczej wydziela się melatonina odpowiedzialna za sen – 8 rano jest u nich odpowiednikiem 4 rano u osób dorosłych, więc tak czy siak o tej porze i tak są mało przytomni)? Może warto zapewnić wolny czas, który jest naprawdę wolny, to znaczy taki, w którym nie ma struktury? Można iść spać, można z kimś pogadać albo po prostu przez chwilę nic nie robić. Dążenie do spotkania, w którym każda minuta jest zaplanowana jak na taśmie produkcyjnej w fabryce, przestymuluje nas i zmęczy. Zatem wyluzujmy i wpiszmy czas na relaks i reset w codzienny harmonogram.
- Przygotować się na inność. Wymiana to spotkanie z różnorodnością na wielu różnych poziomach: nowe osoby o różnym pochodzeniu, wyznaniu (lub jego braku), typie osobowości, doświadczeniu, wrażliwości, sposobach uczenia się i funkcjonowania w świecie itd. itd. Wszystko to może spowodować naturalne zmęczenie spowodowane nadmiarem bodźców, które musimy przetworzyć. Dlatego właśnie zarówno młodych ludzi, jak i siebie, warto przygotować na to doświadczenie, tak by nie przytłoczyło nas, a okazało się otwierające i uczące. Więcej na ten temat w artykule: „Różnorodność w nas, my w różnorodności”.
- Śmiać się. Okazuje się, że w powiedzeniu „śmiech to zdrowie” jest dużo prawdy. Wzrasta wówczas produkcja endorfin zwanych hormonami szczęścia, maleje natomiast wydzielanie kortyzolu, czyli hormonu stresu. A ten może znacząco wzrosnąć u młodych osób przy okazji międzynarodowego spotkania. To jednak sporo wyzwań – nowe otoczenie, nowe miejsca, nowe osoby, nowe metody i sposoby pracy. I jeszcze porozumiewanie się w innym języku. Wszystko to może przyczynić się do przeżywania napięcia, bo funkcjonowanie w grupie rówieśniczej i budowanie relacji w okresie nastoletnim samo w sobie może nie być łatwe, a tym bardziej przy tylu nowych elementach. I tu właśnie jest miejsce na śmiech, który rozładowuje stres i powoduje, że lepiej się czujemy. Aby mógł się on swobodnie i spontanicznie pojawiać, osoby uczestniczące muszą się czuć bezpiecznie w grupie. Możemy to osiągnąć tworząc im przestrzeń na wzajemne poznanie się i zbudowanie relacji. Warto przeznaczyć na to czas i wybrać metody, dzięki którym młodzi ludzie będą mogli zobaczyć, kto jest obok nich i co ich ze sobą łączy, aby w ten sposób zbudować relacje. W bezpiecznej atmosferze, czując akceptację grupy, łatwiej wyrażać siebie – w tym spontaniczną radość. Im więcej naturalnego śmiechu, tym mniejsze zmęczenie i lepsze nastawienie do siebie, do innych i do świata.
- Grać w zielone. Szybkie tempo życia, od którego trudno uciec, codzienny zalew informacji z wielu kierunków i wreszcie hałas, w jakim żyjemy, powodują u większości z nas przestymulowanie. Dlatego trzeba szukać przestrzeni – fizycznych i duchowych – które pozwolą nam odciąć się od świata. Kojąco wpływa na nas jako ludzi kontakt z naturą – obserwowanie nieba i roślin, dotykanie drzew, czy słuchanie dźwięków wydawanych przez zwierzęta. To detoks dla naszego umysłu. Rzecz banalna, ale pewnie rzadko będąca częścią naszych planów dnia. Tymczasem badania pokazują, że nawet półgodzinne przebywanie na łonie natury przyczynia się do znacznego obniżenia poziomu kortyzolu w organizmie. Czasami zatem, zamiast przewijania kolejnych stron w mediach społecznościowych, wystarczyłby krótki spacer w lesie czy parku, żeby się wyciszyć, oczyścić umysł i “naładować baterie”. Warto przenieść taką praktykę do świata wymiany młodzieży i tak przemyśleć program spotkania, aby niektóre sesje miały miejsce na zewnątrz. Może to być czas na integrację – świetnie sprawdzą się tu outdoorowe aktywności na budowanie zespołu (konkretne metody można znaleźć w Pomysłodzielni), gra edukacyjna w lesie czy po prostu zwykła 20-minutowa, wspólna przechadzka grupowa. W ten sposób też zadbamy, choćby i minimalnie, o dotlenienie oraz aktywność fizyczną naszą i młodych ludzi.
- Zadbać o sen. To oczywiście truzim, niemniej jednak sen jest niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania organizmu. W kontekście przebodźcowania jest istotny, ponieważ w czasie snu regeneruje się układ nerwowy, usuwane są zbędne informacje zbierane w ciągu dnia i – co ważne dla procesów edukacyjnych – utrwala się zdobyta wiedza. Oczywiście wiadomo, że będzie trudno J Młodzi ludzie, podekscytowani spotkaniem, mogą mieć kłopoty z wyciszeniem się i zaśnięciem o takiej porze, która pozwoli im się zregenerować. Ale dlatego właśnie warto tak zaplanować program (patrz punkt pierwszy), żeby był czas na wieczorny relaks, który pozwoli im wyciszyć się i zasnąć bez dużego natłoku bodźców.
- Zbalansować czas z telefonami komórkowymi. I tu dochodzimy do potencjalnie zapalnego punktu. Komórki to z pewnością źródło masy bodźców. Nawet krótkie scrollowanie mediów społecznościowych – choć wydaje się relaksacyjne – niestety nie wycisza naszych mózgów. I co tu zrobić? Zabranie telefonów może okazać się mocno konfliktogennym tematem, który raczej nie przyczyni się do dobrostanu ani naszego, ani młodych ludzi. Zresztą, jeśli chcemy wdrożyć taką zasadę, to powinna ona dotyczyć wszystkich osób na wymianie – zarówno młodzieży, jak i nas jako osób prowadzących (i tu oczywiście pojawia się interesujący temat do prywatnych rozważań: na ile naprawdę mamy na to gotowość). Aby nie stawiać sprawy na ostrzu noża i pogłębiać potencjalnej międzygeneracyjnej niechęci, warto szukać innych rozwiązań. Jednym z nich jest stworzenie programu na tyle angażującego młodych ludzi, żeby nawet telefony przestały być atrakcyjne (na wątpliwości z cyklu: ale czy to w ogóle możliwe?, odpowiadam: tak, to jest możliwe – widziałam, brałam udział, organizowałam J). Aby to się stało, trzeba jednak wymianę realizować „z” młodymi ludźmi, a nie „dla nich”. Innymi słowy trzeba w planowanie włączyć młodzież, tak żeby w programie znalazło się to, co naprawdę chcą robić, a nie to, co zawsze albo to, co my jako osoby dorosłe uważamy za ciekawe (w poszukiwaniu inspiracji warto zerknąć do Pomysłodzielni). Warto też przemyśleć wykorzystanie telefonów do działań o charakterze edukacyjnym, by pokazać, że mogą się przydać w innych obszarach niż tylko rozrywka. Na przykład w grach integracyjnych (pokaż mi 3 zdjęcia w telefonie, które dużo mówią o tobie i tym, co robisz w życiu) czy miejskich, do których można użyć choćby aplikacji Actionbound lub podobnej. Może warto rozważyć codzienny godzinny czas bez telefonów – musi to być jednak ustalone z grupą i oczywiście powinno dotyczyć wszystkich. Chodzi zatem o to, żeby nie odbierać młodym ludziom całkowicie ich świata, ale pokazać im, że życie może być czasem równie ciekawe w realu.
- Zrobić wszystko inne, co przychodzi nam do głowy – medytacje, sesje oddychania, praktykę mindfulness czy poranną jogę – co pozwoli wszystkim osobom na wymianie wyciszyć umysł i odpocząć od napierających zewsząd bodźców.
Być może po przeczytaniu tych kilku punktów, pojawi w Twojej głowie myśl: „I co? To wszystko? Takie proste rzeczy?”. Otóż tak. Choć może wydawać się, że ogromne zmiany i niezwykły rozwój technologii oznaczają konieczność wdrożenia nowych, nieznanych wcześniej rewolucyjnych rozwiązań, to najlepiej sprawdzają się te najprostsze, od lat takie same. Bo nasze mózgi aż tak szybko się nie zmieniają, z pewnością natomiast dużo szybciej się we współczesnym świecie męczą. Ale oczywiście, jak to w życiu, trzeba znaleźć swój sposób i swoją ścieżkę. Na koniec polecam jednak z całego serca, żeby przede wszystkim nauczyć się odpuszczać i przyjąć filozofię, że dobrze jest, kiedy jest wystarczająco dobrze.
Bibliografia:
- Weronika Idzikowska, Karolina Pluta: Zdrowie emocjonalne młodzieży. 10 wzmacniających praktyk.
- Hansen Anders: Uspokój swój mózg, Wydawnictwo Społeczny Instytut Wydawniczy Znak.
- Eric Pickersgill: projekt „Removed” (Usunięte).
- Smith Michael Acton: Calm, Wydawnictwo Albatros.
- Alexandra Frey, Autumn Totton: Jestem tu i teraz. Projekt mindfulness, Wydawnictwo Muza