DIVERSITY BOX
PL / DE
Info
Search
menu

Słowa? Słowa. Słowa! O języku włączającym

Anna Szlęk
Trenerka edukacji pozaformalnej i międzykulturowej

Jak duże znaczenie mają słowa?

Aby wyjaśnić, o co chodzi w tym artykule zaproponuję Ci mini eksperyment: zamknij na chwilę oczy i wyobraź sobie „dyrektora banku”: to, jaką ma sylwetkę, wzrost, wyraz twarzy, ubrania i buty. Masz to? Kto pojawił się w Twojej głowie? Jest duża szansa, że ze względu na użytą formę był to mężczyzna. W języku polskim uznaje się, że formy męskie (uczeń, uczniowie, nauczyciel, nauczyciele, tłumacz, tłumacze), mogą nazywać nie tylko mężczyzn (chłopców), ale ludzi w ogóle niezależnie od płci. Gdy zatem je stosujemy, możemy mieć na myśli wszystkie osoby, w tym także kobiety. Rzecz w tym, że chcąc nie chcąc, używając form męskich jako uniwersalnych, trudniej sobie czasem wyobrazić obecność kobiet, zwłaszcza w zawodach uznawanych za tradycyjnie męskie. Ale gdybym poprosiła o powtórzenie eksperymentu z „nauczycielem biologii”, to prawdopodobnie też w wielu głowach pojawiłby się mężczyzna, pomimo tego, że w Polsce większość osób w tym zawodzie to kobiety.


Język tworzy rzeczywistość, w jakiej żyjemy, dlatego byłoby wspaniale opisywać ją w taki sposób i używać takich słów, aby wszystkie osoby w społeczeństwie czuły się równo traktowane i reprezentowane. Dotyczy to też spotkań młodzieży, które dają szansę na stworzenie równościowej przestrzeni dla wszystkich młodych ludzi bez względu na ich wiek, płeć, pochodzenie etniczne i społeczne, orientację seksualną, tożsamość płciową, wyznanie lub jego brak, światopogląd czy przekonania. Idea włączania w wymianie powinna być realizowana zarówno przez działania (aktywności i metody), jak i stosowanie przez nas języka równościowego (inkluzywnego), czyli wolnego od wszelkich uprzedzeń, stereotypów i aluzji. Sposób, w jaki możemy go używać (wraz z przykładami) został opisany w artykule: „Podmiotowość”.


„Kiedyś było z tym łatwiej…”

Zgoda. Dla większości z nas pewnie było łatwiej, bo świat wydawał nam się binarny, z jasno określonymi regułami, które nie wymagały rozważań. Rzeczywistość jednak mocno się zmienia i wyraźnie rozszerzyły się koncepcje związane chociażby z płcią czy orientacją seksualną. To, co kiedyś było prostą kategorią (kobieta – mężczyzna; osoba heteroseksualna – homoseksualna – biseksualna), teraz jest wachlarzem różnych opcji. Mamy też wokół siebie osoby neuroatypowe, odbierające rzeczywistość w sposób odmienny od powszechnie uznanego za „standardowy”, których istnienia większość z nas jeszcze niedawno nie była świadoma. Coraz więcej wiemy, w jaki sposób działa dyskryminacja i jak wielu grup oraz osób w społeczeństwie może dotyczyć. Język, jakim niektóre z nich kiedyś opisywano i sposób, w jaki czasem się do nich zwracano, choć był traktowany jako norma, dzisiaj trudno zaakceptować. Dzieje się tak, ponieważ mamy coraz większą wrażliwość oraz świadomość tego, jak bardzo raniące i wykluczające mogą być słowa. Możemy to zmienić, choćby i na małą skalę, tworząc z młodymi ludźmi włączającą przestrzeń podczas wymiany. Realizując takie podejście trudno nam będzie jednak pozostać przy „starych” formach i zwrotach ze względu na ich nieadekwatność. Dlatego właśnie potrzebujemy nowego języka do opisu zmieniającej się rzeczywistości.


„To trudne i zabiera czas, a poza tym jakoś dziwnie brzmią te słowa…”

Tak, zdecydowanie. Wprowadzanie zmian w życie, bez względu na dziedzinę, wymaga wysiłku, poświęcenia czasu i energii, a czasem pieniędzy. Podobnie rzecz się ma z próbą używania nowego języka. Nie jest to bowiem jednorazowa decyzja i działanie, ale proces – z jednej strony trzeba odzwyczaić się od form stosowanych od zawsze jako naturalne, a z drugiej nauczyć się nowych zwrotów i wyrażeń oraz pamiętać o ich używaniu. Może to frustrować, zwłaszcza kiedy, pomimo szczerych chęci i dobrych intencji, złapiemy się na powrocie do starych określeń. Uczenie się nowych słów może też utrudniać poczucie dziwności, jakie niektóre z nich będą w nas budzić. To naturalne. Warto pamiętać, że język to żywy twór, który zmienia się wraz ze zmieniającą się rzeczywistością. Żeby to zrozumieć wystarczy sprawdzić, jak język polski brzmiał w latach 30. i 40. poprzedniego wieku – jak wielu wyrazów nie ma już od dawna w naszym słowniku (jak chociażby: „absztyfikant”, „zaiste”, „safanduła”, „szaławiła” czy „samotrzeć”) i jak wiele jest form, które choć istnieją, to stosuje się je zupełnie inaczej. Niektóre z dawniej obecnych w polszczyźnie słów, dzisiaj wydałyby nam się osobliwe i może śmieszne, co pokazuje, że dziwne jest to, czego nie znamy i nie używamy. Warto też przypomnieć sobie, że w ostatnich dekadach pojawiło się wiele nowych słów związanych z dynamicznie rozwijającymi się dziedzinami życia (ekonomią, mediami czy informatyką). Część z nich pewnie też wydawała się na początku obca i trudna (jak „weekend”, „kablówka” czy „blender”), ale z czasem weszły do użytku codziennego i już nie wyobrażamy sobie naszego słownika bez nich. Świat się zmienia, a my wraz z nim. To, co dzisiaj wydaje się jeszcze dziwne i nietypowe, w miarę używania stanie się normą. Wystarczy, że wykorzystamy naszą empatię, dostrzeżemy wartość języka włączającego i spróbujemy, krok po kroku, stosować go w codzienności. Nowe słowa staną się wówczas tak samo naturalne, jak wszystkie inne, których na co dzień używamy.  


Dajmy sobie czas i przestrzeń

Język włączający, z wieloma nowymi słowami, dla większości z nas oznacza niepewność. Nie wiadomo, które określenia są poprawne i czy właściwie je stosujemy. Aby uniknąć frustracji, warto przyjąć, że teraz właśnie większość z nas uczy się nowych form, w związku z czym mamy prawo mieć wątpliwości i popełniać błędy. One z pewnością się pojawią, bo na wprowadzenie zmiany potrzeba czasu. W PNWM też się uczymy i dokładamy starań, aby język, jakiego używamy podczas szkoleń, spotkań, czy w publikacjach, był jak najbardziej włączający. Co więcej, redagując metody z dawnych lat, uaktualniamy zastosowane w nich zwroty, tak by były w jak największym stopniu włączające, w tym neutralne płciowo. Bywa to wyzwaniem, bo czasem zastąpienie dawnej formy nowym słowem, oznacza konieczność wprowadzenia zmian w kilku kolejnych zdaniach. Poza tym niektóre wyrażenia języka równościowego wydłużają opis – łatwiej i szybciej jest użyć krótszej formy „uczestnicy” niż „osoby uczestniczące”. Mamy świadomość kosztów, jednocześnie wiemy, że wkładając wysiłek w uwzględnianie podczas spotkań, szkoleń oraz w publikacjach różnych  określeń języka włączającego, zwiększamy szansę na to, by wszystkie osoby, bez względu na płeć bądź inne cechy, czuły, że są one do nich adresowane. W ten sposób nasz język staje się narzędziem porozumienia i widzimy w tym ogromną wartość. Dlatego zachęcamy do budowania go z nami.  Do tego, by z wyrozumiałością dla siebie i innych, małymi krokami rozszerzać nasze słowniki o nowe określenia. Przyjmując bowiem, że język tworzy nas i naszą rzeczywistość, mamy okazję do uczynienia lepszym miejscem tego, choćby i małego, kawałka świata, w którym żyjemy.


Materiały w języku polskim:

Uzupełnij swoją wiedzę