Alfabetyczne konflikty, czyli o różnorodności pokoleniowej
Mało kto zdaje sobie chyba sprawę z faktu, że dzięki niezwykłemu postępowi medycyny po raz pierwszy od zarania dziejów przestrzeń życiową dzieli ze sobą aż sześć różnych generacji.
Pokolenia:
- Ciche pokolenie (zwane też „Pokoleniem Radia”) urodzone między 1925 a 1945,
- Baby boomers (w Polsce zwane także „Pokoleniem Marca”, czasem „Pokoleniem PRL”) z lat 1946-1964,
- Pokolenie X (czasem zwane „Generacją Nic”, „Pokoleniem MTV” czy „Pokoleniem IKEA”) urodzone w latach 1965- 1979,
- Pokolenie Y najczęściej nazywane Millenialsami (a w Polsce w pewnym momencie „Pokoleniem Frugo”) urodzone w latach 1980-1994,
- Pokolenie Z, czyli osoby, które przyszły na świat w latach 1995 – 2012 (zwane „iGen”, „Pokoleniem TikToka” czy „Pokoleniem XD”),
- Pokolenie Alfa (2013 – 2025), które badaczka tematu – Jean Twenge – nazywa pokoleniem polarnym.
Osoby reprezentujące poszczególne pokolenia zostały wychowane w innych epokach historycznych, kształtowanych przez różne wydarzenia, w związku z czym mają odmienne perspektywy na świat i ludzi. Taka niezwykła różnorodność wartości, priorytetów, punktów widzenia i modeli życia na pierwszy rzut oka wydaje się wzbogacająca, w rzeczywistości jednak może prowadzić do międzygeneracyjnych spięć. I to właśnie konflikt bywa często osią dywagacji o pokoleniach, bo po pierwsze wydaje się naturalny (i zarazem nieuchronny), a po drugie dobrze się sprzedaje w mediach. Jego podstawą jest zazwyczaj pokazywanie własnej generacji w najlepszym możliwym świetle i w kontraście do innych, zwłaszcza młodszych. Udowadnianie, że nasze pokolenie najlepiej wie, jak dobrze żyć (słynne „Za naszych czasów…”, „My przynajmniej…”. „Teraz to już nie to, co dawniej…”) być może przynosi satysfakcję, jednocześnie u osób reprezentujących nowsze generacje wywołuje bunt i chęć odgryzienia się (co wyraża się choćby w lekceważącym „OK, boomer”). I tak się ten schemat od lat powtarza – młodsze pokolenia uznają myślenie starszych za przestarzałe, a starsze uważają, że jak młodszy, to po prostu głupszy, więc nie ma sensu brać go na poważnie. Takie przepychanki raczej nie poprawiają jakości naszego współistnienia, od którego trudno uciec, bo, chcąc nie chcąc, dzielimy różne płaszczyzny życia społecznego. Zamiast spierać się o to, kto ma rację i lepszy patent na życie, lepiej byłoby nauczyć się, jak wspólnie iść tą czasem krętą drogą. Ten artykuł jest właśnie zachętą do odejścia od międzypokoleniowych utarczek na rzecz wzajemnego poznania się i budowania porozumienia.
Zetki
ZPisząc ten tekst przyjęłam założenie, że będą go czytać osoby reprezentujące pokolenia baby boomers, X oraz Y, które pracują na co dzień z młodzieżą z generacji Z i to z nią i dla niej będą organizować międzynarodowe spotkania. Lepsze poznanie i zrozumienie Zetek może ułatwić pracę pedagogiczną, ponieważ umożliwi przekierowanie uwagi z utyskiwań i narzekań na szukanie płaszczyzny porozumienia i współpracy. Dzięki temu pokoleniowa różnorodność, której trudno zaprzeczyć, będzie potencjałem do wykorzystania, a nie codziennym frustrującym znojem. Jakie zatem jest to pokolenie Z?1 W artykułach na jego temat Zetki dostają czasem sporo krytyki za to, jakie są i jaki mają stosunek do siebie, innych oraz rzeczywistości. Co więcej, wydają się osobom urodzonym wcześniej mocno niezrozumiałe, przez co trudno się z nimi dogadać. Marcin Meller, w wywiadzie z Magdaleną Kuszewską i Tomaszem Sobierajskim mówi: „Ja razem z moim gruzińskim przyjacielem, rocznik 1973, mam znacznie więcej tematów do przegadania niż z dwudziestoparoletnim Polakiem, który mieszka po sąsiedzku.”2 Choć konflikty między generacjami to nic nowego, ten obecny z udziałem Zetek, wydaje się mieć odmienny charakter. Nie chodzi bowiem tylko o to, że młodzi robią po swojemu nie bacząc na mądrości starszych. Dołącza tu trudność z wzajemnym zrozumieniem się wynikająca z ogromnej zmiany społeczno-kulturowej, jaka nastąpiła w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Dość powszechne jest przeświadczenie, że każde pokolenie kształtuje ważne wydarzenie, jakiego doświadczają reprezentujące je osoby w młodości – na przykład marzec ’68 dla boomerów; wybory ‘89 dla pokolenia X; ataki terrorystyczne 11 września 2001 dla milenialsów; czy pandemia COVID-19 dla pokolenia Z. Według badaczki tematu Jean Twenge, na to ostatnie wpłynął jednak nie pojedynczy epizod, ale postęp techniczny. To on diametralnie zmienił nasz sposób życia, a także nasze myślenie, odczuwanie, zachowanie i relacje z innymi, wywracając do góry nogami porządek rzeczy, który wydawał się ustalony. Dla osób ze starszych pokoleń to wyraźna i gwałtowna zmiana kulturowa, dla Zetek rzeczywistość, w której się wychowały. Trudno im sobie wyobrazić inny świat, bo nie doświadczyły życia bez internetu i wszystkich nowoczesnych urządzeń służących do komunikacji. Wcześniejszym generacjom, żyjącym w zupełnie innych warunkach, ciężko z kolei zrozumieć i zaakceptować tak ogromną zmianę w systemie wartości, zachowaniach czy sposobach porozumiewania się, jaką przyniosła nowoczesna technologia. Puntem wyjścia do łączenia tych odmiennych światów może być przyjrzenie się, w jaki sposób wychowanie w otoczeniu nowoczesnej technologii ukształtowało Zetki. Sprawdźmy to przez pryzmat paru obiegowych opinii o nich, które można usłyszeć w różnych przestrzeniach. Należy jednak zaznaczyć, że nie jest to pełna analiza generacji, a jedynie kilka wątków potraktowanych dość ogólnie, jako możliwy wstęp do dalszej eksploracji. Nie ze wszystkimi trzeba się zgadzać, warto jednak je poznać i rozważyć.
„Siedzą tylko z nosami w telefonach i nawet nie pogadają ze sobą”
Dla osób z wcześniejszych pokoleń (z wyłączeniem Millenialsów) nowoczesna technologia jest dodatkiem do życia – komunikują się za jej pośrednictwem, szukają rozrywki, robią niektóre zakupy. Zetki żyją w podwójnym świecie – offline i online, które są dla nich równorzędne. Osobom urodzonym przed epoką internetu trudno sobie wyobrazić, jak to jest, bo musiały się tego krok po kroku nauczyć, generacja Z po prostu się w tym wychowała. Dla niej cały świat i wszystko, czego potrzebuje, jest w sieci, a najłatwiej mieć do niej dostęp przez smartfon. Dlatego młodzi ludzie są w nie tak wpatrzeni, bo tam właśnie, czy nam się to podoba czy nie, jest ich życie – i to w każdym zakresie. Siedząc w telefonie zdobywają wiedzę, bawią się, dowiadują o najnowszych trendach i budują relacje rówieśnicze. Dominacja komunikacji cyfrowej spowodowała, że młodzi ludzie coraz mniej czasu spędzają ze sobą w świecie rzeczywistym, a coraz więcej w wirtualnym. Pogłębiła to jeszcze pandemia, kiedy zamknięci w domach zostali zmuszeni do utrzymywania kontaktów z innymi przez urządzenia elektroniczne. Warto więc przyjąć, nawet jeśli wydaje nam się to dziwne i nienaturalne, że telefon to nie jedynie głupkowata rozrywka, tylko inny sposób na kontakt z ludźmi i ze światem. Oczywiście, jak wszystko w życiu, ma to swoje minusy, w tym chociażby nadmiar informacji i bodźców czy uzależnienia. To ważne wątki, o których warto rozmawiać i którym warto przeciwdziałać, w taki jednak sposób, aby nie deprecjonować świata Zetek i sposobu, w jaki go przeżywają.
„Życie to nie Instagram”
Tak wydaje się wcześniejszym pokoleniom. Jednak dla Zetek życie w dużej mierze dzieje się właśnie w mediach społecznościowych. Ma to szereg zalet, a jedną z nich jest chociażby zwiększony aktywizm cyfrowy tej generacji, uznawanej za najbardziej prospołeczną oraz wrażliwą na nierówności i ograniczenia wolności. Ale media społecznościowe mają też drugą, mroczniejszą stronę, bo wbrew pierwotnemu założeniu, jakim było przybliżanie ludzi do siebie, korzystanie z nich coraz częściej daje odwrotny efekt. Przyczynia się do tego między innymi ważna dla funkcjonowania w sieci popularność wyrażająca się w liczbie osób obserwujących oraz polubień pod postem czy rolką. Trudno jednak zdobywać lajki, próbując doskoczyć do idealnych i perfekcyjnych wizerunków innych osób, często generowanych cyfrowo. To frustrujący proces, który może prowadzić do spadku poczucia własnej wartości i niskiej samooceny. Do dobrostanu Zetek nie przyczynia się też ogrom negatywnych informacji w sieci (gwarantują dużą liczbę kliknięć) i coraz większa obecność agresji oraz hejterskich komentarzy. Kiedy dorzucimy do tego polaryzację przejawiającą się w ocenianiu innych w kategoriach „jesteś z nami albo przeciw nam” oraz strach przed kulturą unieważnienia, to łatwo wyobrazić sobie, że codzienne funkcjonowanie w takiej rzeczywistości może mieć negatywny wpływ na psychikę. Być może w tej chwili, w głowach czytających to osób, zrodzi się myśl: „No to niech przestaną, wystarczy się wyłączyć”. Rzecz w tym, że choć trudno funkcjonować w mediach społecznościowych, trudno zarazem być poza nimi. Ktoś, kto nie jest obecny na Instagramie czy TikToku, może mieć kłopoty ze stworzeniem rówieśniczych relacji w rzeczywistym świecie. No bo jak tu się spotkać i rozmawiać twarzą w twarz, kiedy wszyscy siedzą wpatrzeni w ekrany? Nie chcąc być częścią tego świata można skazać się na trudną izolację.
„Nawet nie umieją docenić, że mają w życiu tak dobrze”
To fakt, że pokolenie Z żyje w lepszych warunkach niż poprzednie, ma niezwykły dostęp do technologii (którą osoby urodzone w poprzednich dekadach oglądały w młodości w filmach science-fiction), a także do wielu towarów i usług (o których wcześniejsze generacje mogły tylko pomarzyć). Sęk w tym, że trudno doceniać coś, co było zawsze, odkąd pamiętamy i co w związku z tym jest najbardziej naturalną rzeczą pod słońcem. Stawiając się w roli własnej adwokatki lub adwokata diabła można zadać sobie pytanie, co tak bardzo doceniamy z tego, co ma nasze pokolenie, a nie miały wcześniejsze? Czy błogosławimy codziennie dostęp do ciepłej wody pod prysznicem? Albo możliwość oglądania 100 kanałów w TV? Zakładam, że raczej nie jest to element codziennej refleksji u większości z nas. Ale czy faktycznie pokolenie Z ma tak dużo lepiej? Na to pytanie trudno jednoznacznie odpowiedzieć, zwłaszcza kiedy weźmiemy pod uwagę, że coraz więcej mówi się o problemach psychicznych, jakie przeżywają Zetki i że odnotowujemy wśród nich największą (w porównaniu z poprzednimi generacjami) liczbę samobójstw i prób samobójczych, depresji i samouszkodzeń. Pomimo tego, że świat stale się rozwija i zdaje się coraz lepszym miejscem do życia, współczesne nastolatki chyba nie mają się aż tak dobrze. Sporo mówi się o samotności młodych osób, której może doświadczać nawet 60 procent z nich.3 Prawdopodobnie ma tu wpływ szereg czynników, w tym pandemia, wszechobecny stres, wojna w Ukrainie, kryzysy w rodzinach, przemocowa szkoła czy niskie zaufanie społeczne, ale najważniejszym – jak się okazuje – może być rozwój nowoczesnych technologii. Badania przeprowadzone na nastolatkach w różnych krajach pokazują, że wzrost poczucia osamotnienia podąża zaraz za wzrostem dostępu do smartfonów i wydłużaniem czasu spędzanego przez nie w internecie4. Innymi słowy, za pogorszenie stanu zdrowia psychicznego młodych osób z pokolenia Z, są odpowiedzialne media cyfrowe i czas, jaki w nich spędzają. Warto więc pamiętać o tym, kiedy mamy na końcu języka: „Ty nawet nie wiesz, jak wam się dobrze teraz żyje.” Bo współczesny świat, przy całym swym rozwoju, niestety nie wyeliminował nastoletnich problemów, a może pogłębił je na skalę trudno dla nas wyobrażalną.
Co zatem robić w pedagogicznej pracy z Zetkami?
W obszarze pracy z ludźmi, wszystko jedno – młodymi czy dorosłymi – nie istnieją proste recepty metodyczne. Punktem wyjścia powinna być refleksja nad sobą i relacjami, jakie budujemy z generacją Z. Jak ją postrzegamy? Jak widzimy siebie? Jaki świat chcemy wspólnie tworzyć? Poniżej znajduje się kilka punktów, które warto rozważyć, aby spotkać się z młodym pokoleniem na wspólnych ścieżkach.
Warto:
- Uznać i zaakceptować, że różnice pokoleniowe to naturalny element rzeczywistości. Każde pokolenie jest inne (nie lepsze i nie gorsze, po prostu inne), bo wychowywało się w odmiennych warunkach, które je ukształtowały.
- Przyjąć, że pokolenie Z nie wykreowało się samodzielnie – jest takie, jakie jest, bo dorastało warunkach, jakie stworzyły im wcześniejsze generacje (media społecznościowe nie zostały wynalezione przez Zetki, a przez Marka Zuckerberga – reprezentanta pokolenia X).
- Przyjąć, że konflikty generacyjne są naturalne i nawet konieczne, bo pozwalają kolejnym pokoleniom ugruntować swoją tożsamość i wybijać się na niezależność przez podważanie zastanych norm i autorytetów. Zarazem jednak starać się unikać dosadnego wyjaśniania przy każdej okazji, że poprzednie pokolenia są lepsze niż młodsze. Każda generacja ma swoje mocne i słabsze strony. Każda. Aby lepiej to zrozumieć warto zrobić analizę swojego pokolenia – w czym jest dobre, jakie ma zalety, a w czym mniej się sprawdza.
- Powstrzymać się od uwag krytycznych. Na przykład tych w stylu: „Rety, jak oni nic nie rozumieją” albo „Jak oni w ogóle będą funkcjonować w dorosłym życiu?”. Kiedy pojawi nam się w głowie taka myśl lub co gorsza wypowiemy ją, to warto zrobić stop klatkę i przypomnieć sobie, że o naszym pokoleniu też tak mawiano. I co? Żyjemy? Żyjemy. Dajemy radę? No dajemy. Więc to nowe pokolenie też da sobie radę. Zrobi to po swojemu i pewnie zupełnie inaczej (raz jeszcze: inaczej nie znaczy gorzej) niż my, jednak odnajdzie swoją drogę.
- Uznać, że pokolenie Z nie zmieni się, dlatego, że my uważamy, że powinno. Ono ma prawo do swojego życia, swojej historii i swoich wyborów. Nam też prawdopodobnie byłoby trudno zmienić się w sposób, którego oczekiwały od nas wcześniejsze pokolenia Podobnie odczuwają to Zetki, które chcą i potrzebują iść swoją drogą.
- Przyjąć, że pokolenie Z – tak samo jak każde inne – jest wewnętrznie różnorodne. Nawet kwestie opisane w tym artykule nie będą dotyczyły wszystkich osób z tej generacji. Takie myślenie to sterotypizacja. Jest ono wygodne, ale zwykle dalekie od rzeczywistości oraz potencjalnie krzywdzące, bo przypisujemy różnym osobom cechy, których być może nie mają, a dodatkowo wrzucamy je do jednego worka, odbierając im ich wyjątkowość.
- Sprawdzić dla siebie, jakie pozytywne cechy ma pokolenie Z. Nauczyć się dostrzegać je i doceniać. Nie tylko na papierze i w głowie, ale w codziennym działaniu.
- Sprawdzić, czego jako osoba reprezentująca jedno z poprzednich pokoleń, mogę nauczyć się od Zetek (czasem mogę wziąć z nich przykład, jak zadbać o siebie, asertywnie odmawiając udziału w różnych sytuacjach; dzięki nim mogę łatwiej zrozumieć nie zawsze jasny i ciągle rozwijający się świat nowych technologii i sztucznej inteligencji, zbliżającą się katastrofę klimatyczną oraz obawy z nią związane, czy wreszcie dowiedzieć się, jak funkcjonować w niezwykle różnorodnym świecie, w tym zrozumieć chociażby zjawisko niebinarności). Zarazem warto przemyśleć, czego Zetki mogą nauczyć się ode mnie jako osoby reprezentującej jedno z poprzednich pokoleń, co ważnego mogę wnieść w ich życie, bez narzucania swojej narracji.
- Zostawić na boku tezę, że to pokolenie ma najłatwiej z dotychczasowych, a nie potrafi tego ani dostrzec, ani docenić. Każde pokolenie ma być może lepiej niż poprzednie, jednocześnie każde boryka się z różnymi wyzwaniami i problemami. To, że są inne od naszych nie oznacza, że można je minimalizować i deprecjonować.
A co robić na spotkaniach młodzieży?
- Pokolenie Z wyraźniej niż poprzednie zaznacza swoje granice, dlatego warto zapytać, co i w jaki sposób chcą robić osoby uczestniczące. Innymi słowy sprawdzić i uwzględnić ich potrzeby. Skoro tak się różnimy, to nasze pomysły jako dorosłych na dobrą i ciekawą wymianę mogą być odmienne od pomysłów młodzieży. Wizyta w muzeum? Może tak, a może jednak będzie miała inną, ciekawszą propozycję, na przykład rozmowę wokół ważnych w jej świecie wątków i tematów, w tym tożsamości płciowej i niebinarności czy katastrofy klimatycznej. Jeśli to nowe dla nas kwestie, to warto się do nich przygotować lub nawet poprosić młodych ludzi o przedstawienie tematu z ich punktu widzenia. To przykład na międzygeneracyjne uczenie się i budowanie partnerskich relacji.
- Wprowadzić krótsze formy i dużo zmienności, bo młodzi ludzie, wychowani w cyfrowym świecie z szybką dostępnością treści, mają mniej cierpliwości do długich procesów, ograniczoną uwagę i potrzebę gratyfikacji.
- Jeśli spora część osób z pokolenia Z ma trudności z nawiązywaniem i utrzymywaniem osobistych relacji międzyludzkich, warto dać im więcej czasu i przestrzeni na bezpieczne poznawanie się w grupie (dłuższe sesje integracyjne).
- Tak tworzyć programy spotkań, aby uwzględniały narzędzia, którymi młode osoby z pokolenia Z posługują się na co dzień. Innymi słowy, zamiast odrzucać telefony komórkowe jako zło i tworzyć grunt pod naturalny opór, wykorzystać je do działań edukacyjnych, w tym chociażby do gry miejskiej czy terenowej. W ten sposób jako osoby edukujące pokazujemy nowe możliwości, jakie dają narzędzia, z którymi na co dzień żyjemy.
Na koniec
Dynamiczny rozwój technologii sprawił, że, inaczej niż w poprzednich dekadach, rzeczywistość kolejnych pokoleń bardzo się od siebie różni. Starsze generacje nie zawsze są w stanie zrozumieć świat swoich dzieci czy wnucząt, a młodsze – w mniejszym niż kiedyś stopniu – mogą uczyć się od osób dorosłych. Choć odwraca się znany od lat schemat, w którym wiedza wcześniejszych pokoleń służy młodym do odnalezienia się w świecie, ich doświadczenie nadal ma dużą wartość. Aby zrozumieć obecny świat i zaprojektować przyszłość, potrzebujemy międzypokoleniowej współpracy. Zamiast więc koncentrować się na podziałach i traktować różnice jako barierę, spróbujmy budować rzeczywistość, w której pokoleniowa różnorodność będzie wartością i potencjałem dla wszystkich generacji
- 1 Kiedy mówimy o generacjach („X”, „Millenialsi” itd.), to używamy etykiet, a nadając je siłą rzeczy dokonujemy uogólnień (chyba że odwołujemy się do badań pokazujących ujęte w liczbach różnice). Każde pokolenie – X, Zetki, Alfy – jest, podobnie jak dowolna inna grupa, wewnętrznie różnorodne. Pisząc o generacji Z, chcę pokazać pewne charakterystyczne dla niej tendencje i postawy, jednocześnie daleka jestem od przyjmowania tezy, że wszystkie należące do niej osoby idealnie reprezentują swoją grupę. To stereotyp.
- 2 T. Sobierajski, M. Kuszewska, „Pokolenia”, Wydawnictwo Filia, 2023, s. 124.
- 3 Artykuł online: „Ponad połowa pokolenia Z odczuwa samotność. Media społecznościowe zniszczyły młodych?”
- 4 Jean M. Twenge, „Pokolenia. Prawdziwe różnice między pokoleniami X, Y, Z, baby boomersami i cichym pokoleniem oraz co one oznaczają dla przyszłości zachodniego świata”, Wydawnictwo Smak Słowa, Sopot 2023 s. 574.
Materiały w języku polskim:
- Jean M. Twenge, „Pokolenia. Prawdziwe różnice między pokoleniami X, Y, Z, baby boomersami i cichym pokoleniem oraz co one oznaczają dla przyszłości zachodniego świata”, Wydawnictwo Smak Słowa, Sopot 2023.
- T. Sobierajski, M. Kuszewska, „Pokolenia”, Wydawnictwo Filia, 2023.